
Tak, to by były 3 najbardziej adekwatne rzeczowniki mnie określające! Marzę na jawie o rzeczach niedorzecznych i szalonych. Codziennie i o każdej porze dnia i nocy. Pasjonuję się całym sercem i duszą. Jak coś mnie już pochłonie i to pokocham, to do końca życia bo prawdziwa miłość właśnie taka jest, na zawsze. Osioł, bo jestem uparta jak całe stado. Jak sobie coś postanowię to trudno mi to wyperswadować. Czasami słabnę ale nigdy się nie poddaje. Kiedy jednak nie mam na coś wpływu, zamieniam to w marzenie i koło się zamyka …
Dziecko Czarnobyla
O marzeniach już było. Osła masz na co dzień. Dzisiaj będzie o pasji. Pasja to nie tylko namiętne zbieranie znaczków pocztowych czy kolorowych karteczek … mam kilka klaserów i tego i tego i jeszcze papierki po czekoladach! Pasja to nie tylko szczegółowa wiedza na temat naszego idola czy bohatera. Pasja to nie katorżnicze treningi i złoty medal na koniec dnia. Pasja to wolność. Przede wszystkim wolność bycia sobą, bycia kimkolwiek pragniemy być. To obraz naszej duszy i kim tak naprawdę jesteśmy bo pasja tkwi właśnie w nas. Czasami bardzo głęboko i nawet o tym nie mamy pojęcia. Czasami się wstydzimy tego co kochamy i co sprawia nam po prostu największą przyjemność! Ja np. w liceum zbierałam baterie paluszki! Były takie kolorowe i miłe w dotyku. Powiesz, wariatko to hobby, „bardzo dziwne hobby”, nie pasja … ale … Na początku wszyscy się ze mnie trochę nabijali. Potem jednak, każdy kiedy wracał z podroży dalekiej czy bliskiej, przynosił mi swoje zużyte baterie i przy kawie opowiadał o swoich przygodach i gdzie był. Mogło to trwać godzinami a ja chłonęłam każdą informację i każdy krajobraz. Nigdy osobiście nie podróżowałam a z nimi byłam wszędzie, w tylu zakątkach świata. „Głupie” baterie paluszki a ja dzięki nim zaczęłam marzyć o oceanie, górach, gorących plażach, Gdańsku. Kilkanaście lat później te marzenia stały się wielką pasją, którą dzielę razem z moimi bliskimi. Kiedy tylko możemy podróżujemy, najlepiej na koniec świata. Moje baterie oczywiście po jakimś czasie wylały i mój pokój stał się zapewne radioaktywny. Ale ja, dziecko Czarnobyla, byłam uodporniona! Nie martw się, oddałam wszystko na recykling a pasję zatrzymałam dla siebie.
Tam i z powrotem …
Często jest tak, że nie wiemy że mamy jakąś pasję i nie dbamy o to, nie szukamy. Jeszcze innym razem, w najbardziej nieoczekiwany sposób możemy odkryć zamiłowanie do czegoś, już na całe życie. Po pierwszym roku studiów był jakiś ogromny boom na wyjazdy zagraniczne, za chlebem. Uczyłam się włoskiego na studiach, więc chciałam pojechać do Włoch zbierać pomidory. Koleżanka ze stancji też wyjeżdżała ale do Paryża. W ostatniej chwili osoba która miała jej towarzyszyć zrezygnowała i Ania Francję zaproponowała mi. Pomidory? Winogrona? Było mi wszystko jedno. Tak bardzo chciałam wyjechać w nieznane! Rany! Winogrona w Paryżu! Co ja sobie myślałam! Decyzje podjęłam bardzo szybko. Znam Marsyliankę FONETYCZNIE na pamięć, ok mogę jechać! Kiedyś, a było to w 1998 roku, nie podróżowało się samolotami bo nie było najzwyczajniej na to pieniędzy. NAJWYGODNIEJSZYM sposobem transportu był autokar. 32 godziny na siedząco i jesteś na miejscu. Jak podróż życia to podróż życia. Dzisiaj pewnie kupiłabym na tę okazję walizeczkę na kółeczkach ale wtedy … ja jechałam ze wschodu do pracy! Plecak ze stelażem, wygodne buty sportowe, rozmówki polsko-francuskie i Au Revoir! Pomyślałam że na podróż przydałaby mi się jaka ogromna książka! W sumie nie ważne o czym bo NIENAWIDZIŁAM czytać. Ważne żeby była gruba! Czytanie zawsze mi się kojarzyło z lekturami w szkole a ja za tym nie przepadłam. Wtedy wolałam koszykówkę! Pamiętam jak dziś: szkoła podstawowa, lato, piękne słońce, w oddali słyszę piłkę skaczącą po boisku, a ja?! Siedzę pod domem, sprzedaje pomidory i czytam „Lalkę”! Cóż to za pusta baba była! … ta lalka! Tak bardzo chciałam robić coś innego w tej właśnie chwili. Trauma została na jeszcze kilka lat! No więc, przed wyjazdem Natalia zaproponowała mi „Władcę Pierścieni”. Grubszej nie było! Kupiłam pierwszą cześć i mnie zaczarowała od pierwszej kartki. Skończyłam jeszcze przed granica niemiecką. Drugą cześć kupiłam już na miejscu ale trzeciej nie było. DRAMAT! Pamiętam mój telefon do niej z rykiem o 2 RANO: ”Frodo nie żyje! Frodo nie żyje! Zżarł go jakiś pająk! Co do jasnej cholery jest w 3 części?!” Byłam w stanie wrócić do Polski, żeby się dowiedzieć! Zakochałam się bezpamiętnie w Tolkienie i świecie który stworzył. Cegła na podróż stała się prawdziwą pasją. Przeczytałam wszystko co napisał on i jego syn. Znałam nazwę każdego mostu w Morii i nazwę każdego trolla. Wiele kartek jest mokrych od łez. Kiedy zaczynałam czytać, ciężko było mnie wyrwać z objęć magii. Pokochałam książki i obudziłam magię w sobie. Czuję, że to właśnie ta książka uwolniła mój umysł i rozpętała wodze wyobraźni. Dzisiaj marzę o własnej książce pełnej czarów.
Dałabym sobie głowę uciąć …
Tu też zaczęło się od książki. Jest taka angielska księgarnia w Paryżu niedaleko placu Concorde. Na początku nie znałam francuskiego a tak bardzo chciałam czytać i czytać. To była nowa miłość. Nie znałam czytnych autorów, światowych bestsellerów. Internet był na godziny ale i tak nie wiele było w sieci informacji na ten temat. I tak nie wiedziałabym gdzie szukać. Epoka kamienia łupanego! Pomyślałam że wybiorę sobie książkę, której okładka mi się spodoba. Bardzo głęboka i intelektualna decyzja! Wiem! Przy samym wejściu uśmiechała się do mnie z okładki Keira Knightley. Bardzo lubię tę aktorkę więc mój wybór był oczywisty. Była to biografia Georginy Spencer a okładka była z filmu który powstał na jej podstawie, „Księżna”. Epoka kompletnie mi nieznana, Anglia 18 wiek, napudrowane fryzury i faceci w rajtuzach i szminką na ustach. Niby biografia, masa historycznych faktów a czytałam jak najwspanialszą powieść o miłości, zdradzie, modzie i seksie. Efekt domina był natychmiastowy. Autorka coś wspomniała o Marii Antoninie i Rewolucji Francuskiej i to mi wystarczyło. Chciałam wiedzieć więcej. Chłonęłam każdą informację jak gąbka. Bliższa mojemu sercu stała się jednak Antoniette, nie Georgina. Pokochałam ją jak kogoś bliskiego. Starałam się zrozumieć i broniłam na każdym kroku kiedy dyskusja z francuzami na temat rewolucji 18 wieku, sięgała zenitu i robiło się siarczyście! Często tak jest ale 14 lipca to ja z domu nie wychodzę! Ja, Polka UCZYŁAM francuzów, w tym mojego męża o historii Francji. To była niesamowita i wręcz dziwna wieź. Przecież ja ze wschodu, jakbym nie wyjechała do Francji, nigdy bym o niej nie wiedziała. W sercu obudziła się wielka i prawdziwa pasja. Czasem mnie to wręcz przeraża. Jak już wam wspominałam mam ogromną wyobraźnię. Wierze w duchy, elfy, anioły, czarną rękę pod łóżkiem jak jestem sama w domu … ale jakieś tam reinkarnacje … no nie, bez przesady. Coś się jednak dzieje we wszechświecie. Za każdym razem kiedy przejeżdżam przez plac Concorde, moje oczy napływają łzami. Nie myślę o tym jak tam jestem ale i nie potrafię tego kontrolować. To tam, na tym placu ścieli Marię Antoninę i ostatniego króla Francji. Cholerne żabojady! To tam też kupiłam pierwszą książkę o Rewolucji. Miałam kiedyś bardzo „nawiedzoną” koleżankę w biurze, buddystkę. Była ona przekonana że kiedyś, w innym życiu, byłam w świcie dworskiej ostatniej królowej. Rodzina Stephana wywodzi się z regionu Vendèe, który jako jedyny razem z Bordeaux bronił monarchii podczas Rewolucji Francuskiej. Dam sobie głowę uciąć że coś w tym jest … Po raz kolejny, przez przypadek, obudziłam w sobie niesamowitą pasję i nowe uczucia.
Szaleństwa Panny Ewy
Coś co miało być tymczasową kuracją, żeby zrzucić zbędne kilogramy, przerodziło się w prawdziwe szaleństwo, uzależnienie a w rezultacie najwspanialszy styl życia jaki mogłam sobie wyobrazić. Chciałam tylko schudnąć a potem wrócić do „normalnego” życia. W tym jednak kontrakcie nie ma takiej opcji. Raz spróbujesz, skosztujesz cudownego smaku radości i już nigdy nie będziesz chciała przestać. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z fitnessem miałam do wyboru do koloru! Internet przepełniony był pięknymi kobietami namawiającymi do sportu. Ze śliną na brodzie oglądałam „Big Loser” z Jillian Michaels i podziwiałam piękne metamorfozy uczestników. Na YouTube modna była Mel B i jej ćwiczenia gwarantujące sukces. Dalej oglądałam i się śliniłam. A mi co? Zaproponowano mi jakąś Polkę! Nie specjalnie mi się podobała, specjalnie to mnie irytowała. Ale w sumie jak z tymi pomidorami i winogronami, było mi wszystko jedno. To miało poboleć tylko przez chwile a potem miałam już o tym zapomnieć. Ewa miała jednak w sobie coś, co ciągnęło mnie jak magnes. Może trochę widziałam w niej siebie z dawnych lat. Ma podobny do mnie charakter. Na początku nie traktowałam jej poważnie bo była za szybą ekranu. Ona nie mogła mnie zdzielić, ja mogłam się na nią drzeć do woli i do zaplucia ekranu. Wszyscy zadowoleni i żadne zwierzę nie ucierpiało przy produkcji. Z czasem jednak fitness stał się dla mnie czymś o wiele więcej niż tylko potem na macie i śmierdzącymi pachami. Ona miała anielską cierpliwość do mnie i nie dawała za wygraną, dopóki nie zdam sobie sprawy sama, że to sposób na życie, dobre samopoczucie, głębokie szczęście a nie talon na rozmiar S. Przez te 4 tylko lata, ta kobieta wywróciła moje życie do góry nogami. Dzięki niej sport stał się na nowo moim powietrzem, czymś co mnie pasjonuje do szpiku kości! Tak jak kiedyś koszykówka bez której nie mogłam żyć. Spałam z piłką. Znamy się tylko 4 lata i znamy się tak dobrze. Taka moja wirtualna przyjaciółka, która zawsze znajdzie dla mnie czas i słowo kiedy tego potrzebuje. Czasami słowa są nie potrzebne. Nie spodziewałam się tego na stare lata. Dzisiaj fitness i ten nowy life style jest bardzo modny. Wszyscy chcą być fit. Jest jeszcze więcej pięknych dziewczyn proponujących nowe programy, diety, cudowne zmiany. Przyglądam się, szukam nowości ale zawsze wracam do Ewy. Ona jest jedyna w swoim rodzaju. Nie widziałam nikogo kto by tak bardzo pasjonował się tym co robi. Kiedy się naprawdę kocha to co się robi, to widać w każdym spojrzeniu i geście, to słychać w każdym słowie. Nowa pasja, nowa przyjaźń, nowe życie … pięknie? Chodastycznie!
Dzięki pasjom poznajemy samych siebie, co nam w duszy i sercu gra. Bycie „sobą” jest bardzo niewygodne. Pokazanie swojej prawdziwej twarzy z całym pakietem, szalonymi pasjami i workiem baterii paluszków, wymaga pewnego rodzaju odwagi. Ktoś mnie wyśmieje i wyzwie od wariatek a ktoś inny odważy się żeby poszukać w podświadomości własnych manii i uwolnić własną energię. Szukaj! Szukaj do bólu i ćwicz odwagę bycia sobą, bez maski … no chyba, że idziesz na Bal do Wersalu. Nie ma drugiej takiej samej osoby na świecie jak ty! Pokaż się! Twoja pasja, nawet ta najbardziej niedorzeczna otworzy cię na nieznane! Uwolni uczucia i siłę o której może nawet sobie nie zdawałaś sprawy. Tak bardzo warto to światu pokazać. Nie wstydź się własnych miłości. Pasjonuj się. Po prostu bądź sobą.
Cudowna historia Kasiu 💙 Jesteś bardzo inspirującą i prawdziwą osobą 😊 Dziękuję za ten tekst, wzbudza takie wspaniałe uczucie, że czas zadbać o swoje pasje. O siebie 😍 Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy 💗
Kocham Cię czytać 😍 Uwielbiam Twoje pasje i to jak o nich piszesz i opowiadasz. Jesteś magiczna Kasiu. Love you ❤️
Kasia jak zawsze celnie opisujesz to co ja sama czuje i myślę. Twój słowotok na Insta i tu sprawia, że ja lepiej Cię poznaję. Hmm Ty mnie nie znasz chociaż naszym wspólnym mianownikiem jest Chełm. Czytając to co napisałaś przeniosłaś mnie oczami wyobraźni w twoją historię. Jesteś niesamowita. Chętnie dalej będę czytać Twoje kolejne wpisy jak i słuchać podcastow Agaty. A może napiszesz o sobie książkę? Sądzę, że byłby to hit, którego pierwszy nakład został by szybko wykupiony niczym nowości Ewki.
Cudowna Caryca ❤️
Uwielbiam jak piszesz 😘
Bedziem czytac!
Kasiu , gratulacje !!!! Jesteś NIESAMOWITA !! Czyta się wspaniale . Pozdrawiam i do następnego. 😘😘😘😘😘
Kasiu! No w końcu ruszyłas! Przeczytałam jednym tchem i czekam na więcej!
« Pasja to wolność. Przede wszystkim wolność bycia sobą, bycia kimkolwiek pragniemy być. To obraz naszej duszy i kim tak naprawdę jesteśmy bo pasja tkwi właśnie w nas. » – pięknie to ujęłaś :* Dziękuję!!!
Humor tak zawsze szybuje w górę gdy doświadcza doświadczeń cudnej Carycy Katarzyny 🤗🌷😊cudna jesteś Kasiu, jak dobrze że jesteś 🌹
Uwielbiam Cię słuchać i czytać 😍 Jesteś niesamowita i niepowtarzalna i taka zostań. Cieszę się że znalazłam Cię na Insta. Buziaki wariatko 😘
Chce Cie czytać codziennie ❤️
Kasia ♥️ Pochlonelam wszystko jednym tchem 😘
Super się czyta 😊
O Caryco, jak to się czyta!!!! Czekam na kolejne wpisy, już się nie mogę doczekać. 😍😍😍 i zgadzam sie z Tobą, pasje w życiu są bardzo ważne, żeby przeżyć to nasze życie w ciekawy sposób 🙂🙂
Kasiu nareszcie mogę przeczytać do końca bo na insta to: reszta w komentarzu to ni cholery nie wiedziałam jak to zrobić…może taka ze mnie blondynka he he ściskam Cię
Super,nie da się odlozyc z ręki
Wierzę że kiedyś książkę napiszesz!!!❤️😘
Kasiu cudownie piszesz. Świetny pomysł z tym blogiem. Uwielbiam!!!!!!!
Kasia,
Pisz kobieto jak najwięcej 🙂 naprawdę czyta się Ciebie jak Tolkiena, z zapartym tchem i emocja.
Wiele rzeczy które opisalas trąci mną samą… Paryż się zgadza, polska księgarnia, Tolkien, umiłowanie historii Francji. Nawet Ewka poniekad 😉
Ja uczę męża i syna historii Anglii, bo tu mnie przywiało za chlebem (oba dwa Angliki, no młody pół haha). Mimo że kocham Francję i Paryż, i kiedyś dawno temu, mówiłam że jeśli mieszkać zagranica to tylko tam…
Kocham. Bisous. Ewa
Zycie bez pasji byloby jak 4 dniowy placek, nie do przelkniecia 🙂 a pro po przypomnialas mi jak w 93′ wlasnie takim autokarem emigrowalismy do Aten, Grecji. 36 godzin, tylko. To byly te czasy, Dzizas. Pozdrawiam, pisz dalej ♡
Ponawiam – ogromna szkoda, że nie mieszkasz za rogiem…kawki bym się z Tobą napiła. BARDZO.
Kasiu to jest nie samowite, my mamy nie tylko takie same wieszaki na ubrania…. jak się cieszę z Twojego bloga, bo tu w końcu możesz się wypisać. Miłego życia ❤
Kasiu, każdy Twój tekst pochłaniam raz dwa!!! Uwielbiam Twoje posty, instastories i jeszcze blog! No szał!!! 😀
Pamiętam jak Ewa startowała z wyzwaniem Mission Beach Body, nagrodą był wyjazd na Malediwy. I wiesz co? Od razu pomysłałam o tym, że to Ty powinnaś wygrać! Już na samym początku wyzwania. 🙂
Głownymi założeniami miało być motywowanie innych dziewczyn do działania. Ale Ty to robisz nieustannie! Bez wyzwań! Ty taka po prostu jesteś! Chodząca, cudowna, pełna optymizmu motywacja!!
Doczekałam sie:) dziekuje. Lekture Be Active zawsze zaczynałam od Twoich opowiesci. I jak BA zabraklo to było mi zle… potem zalogowalam sie na insta i odkrylam, ze tu gadasz duzo, tak jak lubie:) I teraz, jak juz masz bloga – mam komplet:) Jestes dla mnie motywacja chyba rownie duza jak Ewa… a czasem nawet wieksza, ale ciii ;)))))
Fajnie ze jestes.
ps. blog oczywiscie dodany do ulubionych 😉
Jesteś niesamowita 😉👍
Witam Kasiu, ja już od jakiegoś czasu cię śledzę, dodajesz mi uśmiechu na codzien i odwagi…bo mnie jej nañrawde barkuje żeby pokazać tego « osła » co we mnie siedzi i przy tym czuć się z nim świetnie…gratuluję bloga, masz talent do opisywania sytuacji i emocji…czyta się to jak zabawna książkę…a taka lektura w tych czasach to istny skarb. Tylko tak dalej…😘
Cudowny przekaz ubrany w najlepsza kreacje Carycy ❤️❤️❤️
K o c h a m poprostu tyle 💓💞💖💕💗 jesteś babką z jajami, cudowne opisy, cudowne słowa, cudowna TY
Kasiu tak długo czekałam na tego bloga <3 wspaniały i inspirujący wpis. Pisz często i dużo <3 Pozdrawiam gorąco 😉
Kasia! Nareszcie ❤️ Jest miejsce gdzie mogę przyjść do Ciebie i przy kubku gorącej herbaty poplotkować ❤️ Na razie o Tobie, ale kto wie 😉 tylko proszę nie pisz więcej niż jednego tekstu dziennie, bo nie dam rady czytać 😘😘😘
Wow! Wreszcie długo wyczekiwany blog 💜 będę czekać na każdy jeden wpis. Potrafić opowiedzieć zwykła historyjkę w sposób tak magiczny że chce się więcej i więcej 😍
Świetny tekst, jak zawsze Kasiu. Odkad pojawily sie Twoje felietony kupowalam juz dla nich Be Active.
A teraz bede stala czytelniczka bloga. Buziaki i gorrrace pozdrowienia z Polski
Caryco ! Kachaaaaa !!! Twoją historie znałam już po krótce z instagrama, ale przedstawiona tutaj , wręcz jak w powieści – jest czymś cudownym !!!! Kawa mi wystygła bo nie mogłam oderwać wzroku od tekstu żeby zrobić nawet łyka ! Czekam na więcej !
Dorota, @steelanastasia
Masz wspaniale pióro i z przyjemnością się Ciebie czyta. Teraz nareszcie masz też odpowiednią przestrzeń do wypowiedzenia się. Gorąco gratuluję założenia bloga 🌞
Szalona, kochana, uwielbiam ❤️ja nie wiem jak Ty to robisz! Jak Ewka po prostu przyciagasz 😊Fajnie ze masz blog! Wszystko w jednym miejscu! Moja fascynacja Francja dawno jest uspiona jak ja sama i inne moje pasje 😔ale czytając Ciebie kto wie co jeszcze w moim życiu się wydarzy 🤔😘😘😘😘
Cudowny tekst! Ogromnie cieszę się, że poszesz bloga! Będę regularnie tu zaglądać! 😘😊❤️
Nie spodziewałam się tego na stare lata – ale mnie rozbawiłaś 🙂 Piękny pierwszy wpis. Czekamy na kolejne ! Czekamy na historie z życia we Francji. Moją pasją jest Francja… Jest to trudna pasja z wielu powodów. Mówisz, że pasja uwolni siłę -zapamiętam !
Kasia,a G.R.RMartina Gra o tron przeczytana??? Czy tylko obejrzane???? Alez Ciebie się dobrze czyta!!!
Super Kasiu, bardzo się cieszę, że będzie Ciebie « więcej ». Tylko proszę o teksty w stylu jak w Be Active, motywujące ale zarazem super zabawne i pełne energii. Tak trzymaj!!!:-)
Uwielbiam ludzi z poczuciem humoru. Wywolujesz u mnie uśmiech bo jesteś szczera w tym co robisz i mówisz.
💪🏻💓👊🏻 #carycowove
Uwielbiam ludzi z poczuciem humoru. Wywolujesz u mnie uśmiech bo jesteś szczera w tym co robisz i mówisz.
💪🏻💓👊🏻 #carycowelove
je t’aime folle
Przetłumaczyłam translatorem 😄
Jesteś najlepsza. Taka prawdziwa, zwariowana a zarazem magiczna ❤️😘😍
Kasiul zdecydowanie masz dar pisania !!! Czyta się łatwo, a do tego sama treść jest nie byle jaka. Czynnikiem ubocznym może być fakt ,że BARDZO od siebie uzależniasz 😉 ale ja w to wchodzę !!! W ciemno !!! Dzień bez Carycy to dzień stracony !!! LOVE ❤️ ALWAYS❤️
Mój komentarz chyba się nie zapisał??/ Także tego jeszcze raz Witam w bloglove 🙂
Bardzo wzruszająca i piękna opowieść! Muszę przyznać, ze tęsknie za tym wolnymi czasami, kiedy można było sobie powiedzieć „wszystko jedno” i jechac na pomidory albo winogrona. Ja ten czas zmarnowałam, bo pepowina, która rodzice przywiązali mnie do siebie była dosłownie ze stali, a mi zabrakło odwagi, żeby wyskoczyć oknem. Ale mimo tej gorzkiej refleksji, podszytej nutką ni to goryczy, ni to smutku, bardzo mnie zmotywowałaś. Przede wszystkim do tego, żeby spisać własną historię i zastanowić się nad tym, kim teraz jestem.
A Twój post tylko utwierdza mnie w mojej miłości do Ciebie ♥️ Uwielbiam, Caryco! 😁😘❤️